A więc ciąg dalszy poprzedniego posta o wazonikach :) Gdy jeszcze w sklepie widziałam tamten brązowy wazonik, już wiedziałam co będzie jego przeznaczeniem. Więc wczoraj przystąpiłam do pracy. Poszłam do lasu, nazbierałam kolorowych liści klonowych i... oto efekt:
Z góry:
Z przodu:
Z tyłu:
Nauczyłam się robić te różyczki już w gimnazjum (jedyna fajna rzecz z lekcji sztuki ;P) i co jakiś czas sobie je robię. Przeglądając blogi zauważyłam, że wiele osób również je robi. Więc pozdrawiam wszystkich robiących róże z liści! :D
4 komentarze:
bardzo fajne te bukiety, żeby ktoś jeszcze wynalazł sposób na to żeby się nie kurzyły
Śliczny bukiecik :)
Piękne te Twoje różyczki, sama też juz kilka zrobiłam w tym roku i ciągle chcę więcej:-)
Śliczne różyczki ;] Ja też chciałam je zrobić, ale jak się okazało w mojej okolicy nie ma takowego drzewa :p Chociaż... dzisiaj widziałam te liście niedaleko szkoły, ale były całe mokre i musiałabym z nimi paradować w autobusie... Więc zrezygnowałam :p Pzdr :*
Prześlij komentarz