Moje pierwsze biscornu jak na razie jest nieudane. Popełniłam 2 poważne błędy - użyłam resztek sztywnej kanwy i nie pomyślałam, że będzie potem trudno ją zszywać (1 błąd) i nie zmierzyłam dokładnie wielkości obu obrazków (2 błąd). Okazało się, że drugi obrazek był ciutkę większy - 1 rządek więcej na każdym boku. Zorientowałam się dopiero przy zszywaniu, ponieważ zaczynało się robić krzywo. W czasie zszywania nie udało się naprawić tego błędu, więc będę musiała pobawić się trochę w rozpruwanie. Jednak, gdybym sprawdziła wcześniej to wystarczyłoby zrobić ciut mniejszą ramkę backstitchową i byłoby po problemie. Niestety... Jestem trochę zła na własną głupotę. Ale cóż... Człowiek uczy się na błędach, prawda? A to zdjęcia nieudanego biscornu:
Jutro z samego rana rozpocznę zabawę z tym biscornu (bo teraz jest już trochę późno). Będę kombinować i przerabiać do skutku. Przecież najważniejsze to się nie poddawać, prawda? :o)
5 komentarze:
Za każdym razem będzie coraz to lepiej,najważniejsze,że się nie poddajesz!
A co do tej puszki o która pytałaś,to puszka która ma "samootwieracz" nie jest prawie wcale postrzępiona,a jeśli jest to grubym papierem ściernym to wygładzam.
Irbisku, mam ogromną prośbę, zmień na bardziej czytelną czcionkę bloga, chcę przeczytać, a nie mogę:( A co do biscornu, oczywiście szkoda, ale sama wiesz co zrobiłaś nie tak i następnym razem na bank uszyjesz śliczny igielniczek:)
o tak przyłączam się do prośby o zmianę czcionki - nie jestem w stanie czytać tego co piszesz :(
szkoda,ze nie wyszlo ale tak juz czasami bywa ja tez czesto robilam bledy;(
bedzie sliczne jak je dokonczysz:)
powodzenia
grunt to się nie poddawać :)
Prześlij komentarz