Następna odsłona kwiatków. Wiem, że niewiele, ale mam coś na swoją obronę! ;) Mianowicie haftowałam i w pewnym momencie stwierdziłam, że kolory które wybrałam kiepsko do siebie pasują. Krótko mówiąc nie podobało mi się. Postanowiłam więc... spruć! Ponad połowa, z tego co zrobiłam, poszła pod nożyczki ;) Potem wymieniłam sporo mulin (dokładnie 7 z 12). No i zaczęłam prawie od nowa. Teraz za to, powiem nieskromnie, naprawdę mi się podoba to co się wyłania. No i jest tego coraz więcej :) A teraz efekt sprzed około 15 min (teraz jest więcej):
Mój pierwszy gobelin :)
4 tygodnie temu
3 komentarze:
Znam ten ból, też często sama dobieram kolory, ale nie lubię prucia. Tym bardziej podziwiam !
Tak, prucie to straszny ból! Ale kwiatki wyglądają uroczo!
Szczerze współczuję prucia... to jedyna rzecz, której w robótkach nie lubię :(
A hafcik śliczny :)
Prześlij komentarz