Śnieg i jabłuszka #1

czwartek, 25 listopada 2010

Wczoraj siedzę sobie na konkursie i nagle... Słyszę: "Śnieg pada!". Ucieszyłam się. Bardzo lubię śnieg. Lubię gdy jego płatki delikatnie opadają na twarz, gdy przystraja włosy cienką koronką, gdy przykrywa cały świat białą, czystą kołderką. A gdy jeszcze wieje wiatr, można poczuć się jak w baśniowym świecie. Szkoda tylko, że wiele osób go nie lubi. A przecież mamy go dość krótko - około 3, czasem 4 miesięcy... A teraz pokarzę wam coś ciekawego. Ze zdjęcia dość ciężko byłoby powiedzieć co to za pora roku ;P Tak wygląda w ogrodzie:



I śnieg i kwiaty :)


A tak wygląda przerywnik, którym się teraz zajęłam. Mały, prosty i sympatyczny. Niewiele kolorów sprawia, że haftuje się go naprawdę szybko. Po za tym ten hafcik ma jeszcze jedną zaletę. Należy do  serii Secret Perfume, a w tych zestawach mulinki są perfumowane :) Haftowaniu więc towarzyszy, w moim wypadku, delikatny zapach jabłek :D A z kolorowej plamki wyłoniło się już pierwsze jabłuszko.

Lamparty #9

niedziela, 21 listopada 2010

Oto następna odsłona lampartów. Drugi lampart wreszcie wyłonił się! Trwało to sporo czasu, bo ostatnimi czasy nie chce mi się ich haftować (głowa składa się z kilku różnych kolorów co sprawia, że średnio co 3,4 krzyżyki trzeba zmienić kolor, o jakiś czas nawet o 1 lub 2). Bez organizatora do igieł byłoby naprawdę ciężko. Po za tym lekcje pozbawiają mnie sił bardzo skutecznie. Wczesne wstawanie (związane z dojazdem do szkoły). Ufff… No ale starczy tego rozczulania ;) Oto drugi lamparcik:





A to oba lamparty razem:


A tyle mi jeszcze zostało:

Myślę, że czas zrobić sobie krótką przerwę. Ale nie tak, że "Nic nie robić, nie mieć zmartwień". Nie, co to to nie (jak na razie nie da się ;P). Zresztą sami zobaczycie już niedługo co przyniesie ta "pracująca" przerwa :D

"Panna młoda czeka"

wtorek, 16 listopada 2010



Dopiero co skończyłam czytać książkę o tym tytule. Bardzo mi się spodobała. Jest to zbiór krótkich opowiadań, głównie o miłości ale w różnych postaciach: przyjacielskiej, rodzinnej, między mężczyzną i kobietą i o takich co przetrwały śmierć. Naprawdę sympatyczna i miła lektura na jesienne wieczory. Szkoda tylko, że opowiadania takie krótkie!

Kot Simona

środa, 10 listopada 2010

Jakieś 3 tygodnie temu zobaczyłam na wystawie w sklepie kalendarz "Kot Simona na każdy dzień". Wtedy Kot Simona przemówił do mnie z okładki: "Witaj. Wiem, że mnie lubisz, a teraz musisz mnie pokochać! Weź mnie do domu, a przyrzekam, że nie opuszczę cię przez cały rok!". Ja zaś odpowiedziałam: "Nic z tego! Nie mogę cię zabrać do domu bo jesteś zbyt drogi. Aż tak bardzo cię nie lubię." Gdy kot to usłyszał odpowiedział tylko: "Zobaczymy..." No cóż. Sami zobaczcie jak kończy się sprzeciwianie kotu, a tym bardziej takiemu jakim jest Kot Simona... Zatruł mi myśli tak skutecznie, że weszłam w posiadanie kociego kalendarza. Jako, że jestem kocią fanką kupno tego kalendarza sprawiło mi niebywałą frajdę! ;D


Kalendarz ten niesamowicie mi się podoba. Świetne rysunki, bardzo śmieszne, mogą się przyczynić do tego aby mieć humor każdego dnia. Do tego cytaty o kotach na koniec każdego miesiąca :) Poniżej parę fotek z kalendarza, który no... Szczerze polecam!!!






Na koniec zapiszę jeszcze jeden z najfajniejszych cytatów: "Wszystko co wiem, nauczyłem się od swojego kota: kiedy jesteś głodny, jedz. Kiedy jesteś zmęczony, utnij sobie drzemkę. Kiedy idziesz do weterynarza, nasikaj na właściciela"!!! ;D ;D ;D

Moje hafty matematyczne

poniedziałek, 8 listopada 2010

Może przedstawię obrazki chronologicznie, z krótkim opisem. A więc:

To serduszko powstało jako pierwsza tego typu praca, w szpitalu, gdzie parę lat temu byłam lecząc zapalenie płuc. Była tam świetlica i nauczyłam się tej fajnej techniki


 Ten obrazek to pierwsze próba improwizacji - mój własny pomysł i wykonanie (wiem, że niezbyt okazały, ale jakoś trzeba było się uczyć), również wykonany podczas pobytu w szpitalu o którym już wspomniałam


Ten powstał już w domu, również z własnego pomysłu. Nad tym obrazkiem długo myślałam przed wykonaniem, dlatego jest bardziej wykończony. Można powiedzieć, że miałam wenę :)


A to już wiewióreczka ze zwykłego wzoru znalezionego w internecie. Powstał po pewnej przerwie, bo na początku tego roku, a poprzednie... chyba 3 lata temu.


A o tym obrazku napisałam chyba wystarczająco wczoraj ;) Bardzo się cieszę, że się wam spodobał i dziękuję za miłe komentarze :)


Jagna - dziurki robiłam zwykłą szpilką :)

Kotki matematyczne

niedziela, 7 listopada 2010

Znów cierpię na brak czasu. Wczoraj zaczęłam robić kotki haftem matematycznym, a dziś udało mi się je skończyć, więc pokazuję je:


Zauważyłam, że nie pokazałam na tym blogu moich paru prac matematycznych, więc pokarzę je jutro, bo dziś nie mam już czasu :)

Lamparty #8

poniedziałek, 1 listopada 2010

Wczoraj i dzisiaj udało mi się trochę nad lampartami posiedzieć i w efekcie drugi lampart może patrzeć przez dwa oczka :D Trochę urosło. Jednak sprostuję troszkę - mimo iż wydaje się, że zostało niewiele do końca, to jest to pewne złudzenie. Dlaczego? Wyjaśnię już niedługo, gdy skończę drugiego lamparcika :) Jestem ciekawa ile będzie jeszcze odsłon. Zgadujcie, może komuś uda się strzelić ;) A oto kawałek który wydłubałam:


Lamparty #7

sobota, 30 października 2010

Ostatnio trochę udało mi się podłubać lamparty. I oto...
Następna odsłona lamparcików:


Wyjaśniam

wtorek, 26 października 2010

Pomyślałam sobie, że dobrze byłoby wyjaśnić moje ostatnie nieobecności, podać jakiś powód. Również powód dlaczego tak późno wrzucam zdjęcia np. skończonych różowych kwiatków. Tak się składa, że w szkole dają nam taki wycisk ostatnimi dniami, że nie mam kiedy usiąść do komputera, ta sama rzecz ma się z haftami. Lekcji mamy bardzo dużo, np. z wczoraj na dzisiaj mieliśmy z matematyki do rozwiązania dokładnie 72 różne przykłady zadań (liczyłam!), a z dziś na jutro ponad 50. Do tego mam na jutro: przeczytać do końca lekturę, zrobić zadanie z angielskiego i wypadałoby powtórzyć materiał z historii, który będzie jutro na sprawdzianie. W czwartek mam sprawdzian z fizyki, a w piątek z WOKu. Dziś wróciłam do domu i po godzinie usiadłam do lekcji i tak przy nich siedzę do teraz (czas na chwilę przerwy). Jest ciężko, ale mam nadzieję, że po próbnych maturach trochę nam odpuszczą.
Teraz może coś weselszego. Miałam dziś 2 godziny polskiego, niestety był straszliwie nudny. Oto co powstało w ciągu tych 2 godzin (przynajmniej nie leniuchowałam ;P), takie tam bazgroły:



Proszę nie przyglądać się tej dziewczynie - próbowałam sportretować koleżankę, ale już dawno przekonałam się, że nie potrafię kompletnie robić portretów i ten obrazek tego dowodzi. W sumie to nie wiem po co go wstawiłam, bo mi się nie podoba... Teraz już trudno. Jeśli chodzi o winogrona, to jest to małe oszustwo, bo powstały one parę lekcji temu ;P Wybaczcie, ale musiałam czymś kolaż dopełnić. Większe zdjęcie można obejrzeć po kliknięciu na zdjęcie. Takie i tym podobne bazgroły niestety powstają dość często na polskim, bo nasza polonistka jest strasznie nudna... ;D

Różowe kwiatki #5

poniedziałek, 25 października 2010

Mam ostatnio spore zaległości w zapiskach, ale postaram się je sumiennie uzupełnić. Pierwsza ważna rzecz, jaka się ostatnio wydarzyła, było to wydanie naszego kociaczka, Maksia. Było to dość smutne pożegnanie mimo, że miał tylko 3 miesiące i oddaliśmy go w dobre ręce. Druga ważna sprawa to ukończenie hafciku z kwiatkami (a o tym powinnam napisać już kilka dni temu). Oto jak on wygląda:






Zmiany jakich dokonałam w oryginalnym wzorze: dodane tło, backstitche no i oczywiście własne kolory.

Małe zakupki

wtorek, 19 października 2010

 Znów przed powrotem do domu chodziłam sobie po sklepach. Odwiedziłam pewien sklepik... z mulinkami i tym podobnymi... Taka fajna pasmanteria. Zobaczyłam tam mały hafcik (zestawik), któremu nie mogłam się oprzeć. Oto on:



Nie mam pojęcia kiedy go zrobię, bo moja lista oczekujących jest już baaardzo długa. Ale może go wcisnę gdzieś na wcześniejsze pozycje ;)

Koteczek

sobota, 16 października 2010

Pamiętacie małego kotka, o którym pisałam w sierpniu?? A więc okazało się, że jest to kocurek, a nie kotka i dostał imię Maksiu. Niestety niedługo nas opuści, bo nasza znajoma bardzo go chce. A oto jego zdjęcie:


Jesienne róże w brązowym wazoniku :)

czwartek, 14 października 2010

A więc ciąg dalszy poprzedniego posta o wazonikach :) Gdy jeszcze w sklepie widziałam tamten brązowy wazonik, już wiedziałam co będzie jego przeznaczeniem. Więc wczoraj przystąpiłam do pracy. Poszłam do lasu, nazbierałam kolorowych liści klonowych i... oto efekt:


Z góry:
Z przodu:

Z tyłu:



Nauczyłam się robić te różyczki już w gimnazjum (jedyna fajna rzecz z lekcji sztuki ;P) i co jakiś czas sobie je robię. Przeglądając blogi zauważyłam, że wiele osób również je robi. Więc pozdrawiam wszystkich robiących róże z liści! :D

Wazoniki

wtorek, 12 października 2010

Dzisiaj, czekając na pociąg z Bydgoszczy (przypominam, że dojeżdżam do szkoły w Bydgoszczy pociągiem ode mnie), weszłam do sklepu. Dokładnie mówiąc to szłam wolno, wiedząc że mam jeszcze 30 min do odjazdu i postanowiłam wejść na szybko do sklepu "Wszystko za 2.90". Lubię te sklepy z 2 powodów: niska cena i czasem można znaleźć coś fajnego. No i cóż... I tym razem nie wyszłam stamtąd z pustymi rękami. Były tam wazoniki, które ujęły mnie za serce i nie oparłam im się ;) A oto moja zdobycz:



Próbę wodną przeszły pozytywnie :)

Różowe kwiatki #4

poniedziałek, 11 października 2010

Miałam trochę przerwy w pisaniu, wiem. Ale te ostatnie dni leciały tak szybko, że nawet do komputera nie siadałam. W ramach przeprosin prezentuję następną odsłonę kwiatków i, jak mi się wydaje, przedostatnią :) Zostało mi już naprawdę niewiele. Jedyne nad czym się zastanawiam, to czy dodać do wzorku jakieś backstitch'e czy też nie? Hmmm... Chyba nie ma takiej potrzeby... Jak myślicie??? Czy może dać ciemnoróżowe obramowanie kwiatków???

Ciasteczkowe zebry i lamparty ;P

wtorek, 5 października 2010

Jakiś czas temu przeglądałam blog Kuchareczki i spodobał mi się jej ostatni przepis: „Ślimak, zebra, szachownica. Ciasteczka pozytywnie wykręcone”. Postanowiłam więc go zrobić. Dzisiaj wygospodarowałam sobie na to czas i je zrobiłam. Wracając wczoraj ze szkoły (podczas 30 min czekania na pociąg) kupiłam to co w domu się skończyło, a było potrzebne: mleko, pomarańczę i cynamon. Do roboty zabrałam się dość późno, bo około 17. No, ale liczą się efekty :)

Pozwolę sobie zamieścić przepis z bloga Kuchareczki (z drobnymi zmianami) tutaj:
Dwukolorowe ślimaczki, szachownice i zebry

Składniki na ok. 80 sztuk:
  • 750 g mąki
  • 375 g masła
  • 200-250 g cukru pudru
  • 3 łyżki soku pomarańczowego
  • Szczypta soli
  • 2 łyżki mleka
  • 2,5 łyżki dobrego kakao
  • 1,5 łyżka cynamonu
  • 1 białko
 
Przygotowanie:
Z mąki, masła, cukru, białka, soku pomarańczowego i soli zagnieć ciasto i podziel je na dwie części. Do jednej dodaj kakao, mleko i cynamon i zagnieć ponownie. Kiedy obie porcje będą wyrobione, zawiń je w folię i włóż na 2 godziny do lodówki lub na godzinę do zamrażalnika (ta opcja jest lepsza). Kiedy ciasto będzie dobrze schłodzone, wyjmij i przygotuj ciasteczka według poniższej instrukcji – w zależności od tego, jaki wzorek chcesz zrobić (dobrze jest miedzy wałek a ciasto włożyć kawałek folii spożywczej, zamrożone ciasto w ten sposób lepiej się wałkuje i nie przylepia do wałka):

Zebra: rozwałkuj prostokątne placki z ciasta na grubość pasków, z których mają być złożone ciasteczka. U mnie to było pół centymetra. Ważne, żeby placki z ciasta jasnego i ciemnego były mniej więcej tej samej wielkości i kształtu. Następnie przykryj jeden placek drugim – obojętnie, który pójdzie na spód. Tak przygotowany prostokąt potnij w długie paski, których szerokość będzie taka, jak szerokość ciasteczek: 3-4 cm. Jeśli zostaną jakieś skrawki, odłóż je gdzieś na bok, jeśli będą duże, można z nich jeszcze powycinać jakieś ciasteczka. Kiedy masz już paski, ułóż je równo jeden na drugim, tworząc jakby podłużny „blok”, z którego będziesz odcinać pojedyncze ciasteczka. I w ten sposób każdy odcięty plasterek jest w paski, gotowy do układania na blasze i wstawiania do piekarnika.(Ja zrobiłam to trochę inaczej: ułożyłam jeden na drugim na zmianę 6 pasków o szerokości ok 7 cm, potem przecięłam wzdłuż. Następnie cięłam w ciasteczka o szerokości pół cm)

Szachownica: Postępuj dokładnie tak, jak z przygotowaniem wzoru w zebrę, z tą jedną różnicą, że kiedy już masz podłużny blok w paski, pokrój go na paski wzdłuż – powiedzmy, 4, może 5 pasków (dopasuj ilość pasków tak, żeby były mniej więcej jednakowej szerokości). Teraz, mając już podłużne paski, dwa z nich obróć do góry nogami, tak, żeby po sklejenia wszystkich pasków znowu do kupy, wyszła szachownica. Na przykład, jeden pasek wygląda od dołu tak: jasne-ciemne-jasne-ciemne, to drugi, sąsiadujący z nim będzie od dołu w odwróconych kolorach: ciemne-jasne-ciemne-jasne, kolejne znowu zaczyna się od jasnego, i tak dalej.

Ślimaki: oba rodzaje ciasta rozwałkuj na prostokątne placki – jeden z nich nieco szerszy niż drugi. Węższy placek połóż na wierzch, mniej więcej na środek, tego, który jest nieco szerszy i zwijaj jak roladę. Sztuczka z węższym i szerszym polega na tym, że kiedy zrobimy oba takiej samej wielkości, na końcu zawijanki zostanie kawałek ciasta ze środka, z którym nie ma co zrobić i trzeba odcinać.

Nagrzej piekarnik do 190 stopni C, piecz króciutko, 10-12 minut. Ciasteczka nie mają się zrumienić, będą blade i takie mają być.
Oto zdjęcia moich ciasteczek: 
Nie zrobiłam szachownic, bo już mi się nie chciało, a na ślimaczki ciasta mi zabrakło ;P Dałam trochę za mało cukru więc 1 zdjęcie to ciasteczka z lukrem, a drugie to ciasteczka z syropem klonowym :) Te ciastka w plamy (lamparty) to ciastka zrobione z resztek - pomyślałam, że fajnie to będzie wyglądać :)



Wyprawa do Szymbarka i różowe kwiatki #3

poniedziałek, 4 października 2010

Miałam napisać tego posta wczoraj, ale jakoś nie usiadłam do komputera ;) A więc w sobotę pojechałam do Szymbarku. Byliśmy tam grupą znajomych (16 osób), więc zabawa była przednia. Byliśmy w  takim skansenie. Szymbark leży na Kaszubach i na zdjęciach uwieczniłam ich wspaniałe pismo. A teraz co widzieliśmy:


Jak widać wchodziliśmy do rekonstrukcji bunkra zrobionego na tamtym terenie. Bardzo polecam to miejsce ze względu na efekty specjalnie. Mianowicie, gdy wchodzi grupa z przewodnikiem (jeśli do grupy dołączą się osoby postronne to nic się nie dzieje), przewodnik włącza symulację wojny. I naprawdę – podczas tej symulacji człowiek czuje się jakby siedział w bunkrze a nad nim jadą czołgi i spadają bomby. Niesamowity efekt gwarantowany!

 
A to dom do góry nogami. Podczas przechadzki w głowie się kręci ;P Jak to powiedział mój kolega: „Można poczuć stan upojenia alkoholowego bez spożywania odrobiny alkoholu”. Świetnie się tam bawiliśmy wyśmiewając się z siebie nawzajem, bo każdy krzywo stał. Biegaliśmy dookoła całego domu, by w głowie się bardziej kręciło, zaśmiewając się do rozpuku. Wyobraźcie sobie co się tam działo: domek dość mały, w nim 16 osób, starszych i młodszych i każdy mówi jak najgłośniej i wszyscy śmieją się na cały głos! Wrażenia naprawdę niesamowite! Zresztą zobaczcie jak to wygląda na samych zdjęciach:





Przyjrzyjcie się temu stołowi: wydaje się że stoi krzywo, jednak… Poziom wody jest wyrównany!!!

W Szymbarku znajdują się jeszcze inne ciekawostki jak: najdłuższa deska na świecie, dom Sybiraka (przywieziony z Syberii!), pociąg jakim transportowano ludzi na Syberię, Sowiecki łagier itp. Naprawdę warto się tam wybrać - polecam!
A to jest alfabet kaszubski. Obrazkowy i co ciekawe - do śpiewania. Jeśli ktoś nie słyszał, zapraszam do filmu poniżej zdjęcia:






A później pojechaliśmy jeszcze na Wieżycę. Jest to najwyższy punkt w całej Polsce północnej. Na Wieżycy znajduje się wieża widokowa, a tam… drogowskazy???



Na koniec tego posta prezentuję postępy w kwiatkach. Jest już coraz więcej :) Chyba nawet dobrze mi idzie, jak myślicie?

Różowe kwiatki #2

piątek, 1 października 2010

Następna odsłona kwiatków. Wiem, że niewiele, ale mam coś na swoją obronę! ;) Mianowicie haftowałam i w pewnym momencie stwierdziłam, że kolory które wybrałam kiepsko do siebie pasują. Krótko mówiąc nie podobało mi się. Postanowiłam więc... spruć! Ponad połowa, z tego co zrobiłam, poszła pod nożyczki ;) Potem wymieniłam sporo mulin (dokładnie 7 z 12).  No i zaczęłam prawie od nowa. Teraz za to, powiem nieskromnie, naprawdę mi się podoba to co się wyłania. No i jest tego coraz więcej :) A teraz efekt sprzed około 15 min (teraz jest więcej):


Haft różowe kwiatki #1

środa, 29 września 2010

Postanowiłam zrobić sobie przerwę w lampartach i wyhaftować coś małego, prostego i szybkiego dla odmiany. Padł drugi obrazek z serii kwiatów (pierwszy robiłam w wakacje). Oczywiście znowu postanowiłam sama dobrać kolorki. Lecę porobić już trochę przy nim bo mnie kusi ;) A oto przygotowany "sprzęt":


I przy okazji jeszcze coś. Jeśli ktoś chciałby wesprzeć mnie w konkursie, w którym biorę udział i dać mi jeden głos, niech kliknie w link poniżej i wybierze nr 17. Będę bardzo wdzięczna za każdy głos!
http://bookmeacookie.blogspot.com/2010/09/konkurs-jestem-mioscia-finaowe.html

Lamparty #5

poniedziałek, 27 września 2010

Następna odsłona moich lampartów. Trochę więcej niż ostatnio, no i ruszyłam backstitche dla odmiany :) 







W zeszłym tygodniu miałam bardzo mało czasu: sprawdziany, kartkówki, zadania domowe, wypracowanie z polskiego i "Wesele" Wyspiańskiego do przeczytania. Aha, zapomiałabym! Jakiś czas temu mieliśmy jako lekturę "Chłopów" Reymonta. No i powiem, że mi się spodobała. :) Mam zamiar przeczytać pozostałe 3 części tej powieści (obowiązkowy jest tylko 1 - jesień). Nie wiem kiedy ale na pewno w najbliższym czasie. Szczerze polecam!!!