Różowe kwiatki #2

piątek, 1 października 2010

Następna odsłona kwiatków. Wiem, że niewiele, ale mam coś na swoją obronę! ;) Mianowicie haftowałam i w pewnym momencie stwierdziłam, że kolory które wybrałam kiepsko do siebie pasują. Krótko mówiąc nie podobało mi się. Postanowiłam więc... spruć! Ponad połowa, z tego co zrobiłam, poszła pod nożyczki ;) Potem wymieniłam sporo mulin (dokładnie 7 z 12).  No i zaczęłam prawie od nowa. Teraz za to, powiem nieskromnie, naprawdę mi się podoba to co się wyłania. No i jest tego coraz więcej :) A teraz efekt sprzed około 15 min (teraz jest więcej):


3 komentarze:

blasiuk pisze...

Znam ten ból, też często sama dobieram kolory, ale nie lubię prucia. Tym bardziej podziwiam !

Marina pisze...

Tak, prucie to straszny ból! Ale kwiatki wyglądają uroczo!

Jagna pisze...

Szczerze współczuję prucia... to jedyna rzecz, której w robótkach nie lubię :(
A hafcik śliczny :)

Prześlij komentarz